„Wypunktowali sąsiadów”
ZRYW WROCKI – SATURN OSTROWITE 6:1 (3:1)
Żaden z kibiców, którzy zjawili się w niedzielne popołudnie na boisku we Wrockach, widząc pierwszy kwadrans meczu nie spodziewał się tego, co stało się w kolejnych minutach spotkania. Goście z Ostrowitego wykorzystali swoją przewagę w pierwszych minutach gry zdobywając otwierające trafienie. Wrocczanie odpowiedzieli szybko wyrównującym golem, a to co wydarzyło się później naprawdę trudno opisać. Wszak ostatni raz piłkarze Zrywu zdobyli pół tuzina bramek 21 października 2013 roku, gdy pokonali 6:0 Relaks Górzno.
Zryw do niedzielnego meczu derbowego przystąpił w optymalnym składzie, a trener Pawlikowski po raz pierwszy w tym roku miał kłopoty bogactwa z zestawieniem jedenastki na to spotkanie. Chociaż Wrocczanie wybiegli na murawę bardzo zdeterminowani w pierwszym kwadransie gry byli tłem dla graczy z Ostrowitego. Już w drugiej minucie piłkarz Saturna zdecydował się na uderzenie z okolic pola karnego, które mogło otworzyć wynik, jednak futbolówka po jego strzale minimalnie minęła górny róg bramki Zrywu. Chwilę później kolejny zawodnik gości znalazł się sam na sam z Sitkowskim, ale nie wykorzystał swojej szansy trafiając wprost w bramkarza Wrocczan. Nie minęło kolejnych pięć minut i goście po raz trzeci znaleźli się w sytuacji, która powinna zakończyć się golem. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i zamieszaniu w polu karnym gospodarzy jeden z graczy Saturna oddał strzał z około 10 metrów, niestety futbolówka po jego uderzeniu trafiła w poprzeczkę. Wrocczanie w tym okresie gry tylko dwa razy przedostali się pod bramkę przyjezdnych, niestety strzał z dystansu Trzebiatowskiego i uderzenie głową Czajkowskiego były niedokładne. Pierwszy kwadrans gry zakończyła kolejna 100% sytuacja gości. Napastnik Saturna oddał płaski strzał, po którym czujnością wykazał się Sitkowski pewnie łapiąc strzał gracza przyjezdnych. Niestety Wrocczanie nie wyciągnęli wniosków i chwilę później stracili gola. Wyprowadzający futbolówkę Spoczyński został sfaulowany przez gracza Saturna, jednak sędzia puścił grę. Gracz z Ostrowitego zagrał futbolówkę do kolegi znajdującego się na spalonym, który umieścił piłkę w siatce gospodarzy. Protesty gospodarzy zdały się na nic, gdyż sędzia uznał bramkę. Podrażnieni miejscowi zareagowali w najlepszy sposób – zdobyciem wyrównującego gola. Trzebiatowski minął dwóch graczy i uderzył z około 20 metrów, golkiper Saturna odbił piłkę, a znajdujący się w idealnej sytuacji Czajkowski nie zmarnował okazji i sprytnym lobem doprowadził do wyrównania. Chwilę później atmosfera zrobiła się jeszcze bardziej napięta. Gracz Saturna uderzył łokciem zawodnika Zrywu za co ujrzał żółtą kartkę, a pół minuty później pokazał niecenzuralny gest w stronę kibiców, co skutkowało drugą karą i w konsekwencji opuszczeniem boiska. Wrocczanie grając w przewadze pokazali, czym charakteryzuje się gra 11 na 10. W ciągu pięciu minut ułożyli sobie grę w środku pola i przenieśli ciężar rozgrywania akcji pod bramkę gości. Strzał Kłosowskiego minął bramkę Saturna, natomiast piękne uderzenie z dystansu Bieżuńskiego otarło się o słupek twierdzy gości. Kolejna szansa zakończyła się zdobyciem gola, którego de facto nie było. Wrocczanie wykonywali rzut wolny z około 25 metrów od bramki przyjezdnych. Uderzenie Czajkowskiego złapał golkiper Saturna, jednak sędzina linowa wskazała, że futbolówka przekroczyła linię bramkową. Arbiter główny przychylił się do jej sugestii i uznał gola, co najmniej tak kontrowersyjnego jak finałowe trafienie Hursta z 1966 roku (Anglia – Niemcy 4:2, chodzi o gola na 3:2). Miejscowi widząc, że rywale są nieco zamroczeni takim obrotem sprawy poszli za ciosem. Trzebiatowski minął trzech rywali i mając przed sobą golkipera Saturna zdecydował się na techniczne uderzenie, które końcówkami palców na rzut rożny sparował bramkarz gości. Pięć minut przed przerwą Wrocczanie dopięli swego i zdobyli trzecie trafienie. Trzebiatowski został sfaulowany przez gracza gości około 30 metrów od bramki tuż przy linii bocznej boiska. Wykonujący rzut wolny Błędowski zobaczył źle ustawionego golkipera gości i sprytnym centrostrzałem umieścił futbolówkę w siatce przyjezdnych. Zawodnicy z Ostrowitego próbowali zmienić losy meczu w końcówce pierwszej odsłony, jednak Tylicki wraz ze Spoczyńskim przerwali dwa groźne kontrataki gości. Jedynym mankamentem gry Zrywu oprócz przespanego pierwszego kwadransa było niedostateczne wykorzystanie prawego skrzydła boiska. Operujący w tej części pola gry Tęgowski przejawiał dużą ochotę do gry, kilkukrotnie inicjował akcje i wychodził na czyste pozycje, jednak wydawało się, że ma jeszcze spore rezerwy, które można wykorzystać.
Druga odsłona ponownie rozpoczęła się od przewagi gości. Już po kilku minutach zawodnicy z Ostrowitego mogli zdobyć kontaktowe trafienie, niestety gracz Saturna oddał niezbyt precyzyjny strzał z około 10 metrów, który minął bramkę gości. Po dziesięciu minutach gry przyjezdni po raz kolejny stanęli przed szansą na zdobycie gola. Interweniujący Tylicki nieczysto trafił w piłkę, którą złapał Sitkowski, niestety sędzia uznał to za świadome zagranie i odgwizdał rzut wolny. Zawodnicy Saturna sprytnie rozegrali ten stały fragment gry, a futbolówkę zmierzającą w górny róg bramki Zrywu zatrzymał … gracz z Ostrowitego ustawiony w murze Wrocczan, w którego trafiła piłka. Miejscowi niczym doświadczony bokser przetrwali nawałnicę gości i wyprowadzili kolejny cios. Najpierw z dystansu uderzał Trzebiatowski, jego uderzenie odbił obrońca Saturna, a nadbiegający Kłosowski nie miał problemów z umieszczeniem futbolówki w siatce przyjezdnych. Stan 4:1 to idealny okres na przeprowadzanie zmian. Na ostatnie pół godziny na boisku pojawili się Gągoł (za Czajkowskiego) i Toczyski (za Błędowskiego). Po jednym z zagrań z głębi pola Gągoł wygrał pozycję z graczem Saturna i został przez niego faulowany. Rzut wolny z około 20 metrów od bramki przyjezdnych miejscowi wykonali książkowo. Tylicki przebiegł obok piłki i wbiegł w pole karne gości. Stojący przy futbolówce Przyjemski zagrał ją do obrońcy Zrywu, który wyszedł sam na sam z bramkarzem Saturna i sprytnym strzałem w krótki róg zdobył piątego gola dla Wrocczan. Goście byli po knockdownie, jednak miejscowi nie rezygnowali. Trzebiatowski po zagraniu Tęgowskiego przyjął futbolówkę tyłem do bramki gości i oddał strzał przewrotką z około 16 metrów. Trafienie nie został uznane, ponieważ arbiter uznał, że przy walce o piłkę pomocnik Zrywu faulował rywala. Pięć minut później Trzebiatowski nie pozostawił jednak złudzeń, że gol mu się należy i przypieczętował zwycięstwo Wrocczan. Z prawej strony piłkę dośrodkował Cisło, a nadbiegający pomocnik tylko przystawił głowę i dopełnił dzieła. Chwilę później arbiter zakończył zawody. Pierwszy w nowym sezonie komplet punktów stał się faktem.
Skład Zrywu:
Sitkowski – Błędowski (kpt., Toczyski), Tylicki, Spoczyński, Cisło – Przyjemski, Kłosowski, Bieżuński, Trzebiatowski, Tęgowski - Czajkowski